sobota, 28 marca 2015

Jak zrobiłem komiks?

W tym poście przedstawiam, w jaki sposób zrobiłem komiks - mowa o kwestiach technicznych, nic ciekawego. Może się to komuś przyda, a może sam skorzystam z tego posta, jeśli będę robił kolejny ;)

W skrócie do zrobienia komiksu nie potrzeba wiele (nie licząc scenariusza i umiejętności rysowania). Mnie wystarczyły karton, ołówek, gumka, linijka, czarne pisaki i komputer.

Najpierw był pomysł i opisanie bohaterów, potem scenariusz.
Kiedy już miałem gotowy scenariusz, zabrałem się za rysowanie.
Początkowo rysowałem sobie wstępne szkice kadrów, ale zabierało mi to za dużo czasu, więc przestałem to robić gdzieś tak od 15 strony. Okazało się, że strata czasu nie była zbyt wielka, bo na kadry bez wstępnych szkiców musiałem stracić więcej czasu niż na te naszkicowane. Poniżej szkic wstępny, szkic właściwy i końcowy kadr czarno-biały.







Rysowałem klasycznie - najpierw ołówek, a potem poprawka tuszem (konkretnie w użyciu były pisaczki, bo pióra nie ogarniam; tu uwaga - po gumowaniu czasem pisaczek też się wytarł i musiałem poprawiać linie; na pewno problemy były z cienkopisami Faber Castell, chyba lepsze były pisaki Rystor). Rysowałem w formacie A3, a konkretniej na kartonie A4 rysowałem po 2 kadry wielkości 13,2 cm x 12,2 cm. Niżej porównanie wydrukowanej strony (A4) z 2 oryginalnymi kadrami (rysowane na kartonie A4):


Do tego wszystkiego liternictwo było ręczne (zajmuje to niestety dużo czasu, ale chciałem sprawdzić, jak to wygląda; niełatwo było odpowiednio rozmieścić litery - niektóre wyrazy wyglądały na ściśnięte, a niektóre na odwrót, na rozwleczone - dlatego na komputerze niektóre teksty poprawiałem).

Potem skanowałem te kadry i łączyłem w programie w jedną stronę.

Pierwszy mój grubszy błąd to skanowanie w rozdzielczości 600 dpi - wystarczyłoby 300, a większa rozdzielczość to większy rozmiar pliku i wolniejsze działanie programu graficznego. Potem i tak zmniejszałem rozdzielczość do 300, bo takiej chciała drukarnia (może pliki w większej też by wzięła).
Co do programu graficznego, to korzystałem z darmowego GIMP-a. Na moje potrzeby wystarczył w 100%.

Dalej kolorowanie. Kolorki proste, bez gradientów ani żadnych bajerów. Tu chyba kolejny błąd - duplikowałem czarno-białą warstwę i kolorowałem tą zduplikowaną, a stara sobie była na wszelki wypadek. Niepotrzebnie, bo przy takich prostych kolorach wystarczyła jedna, no i przy jednej program hulał trochę szybciej (w pewnym momencie pousuwałem czarno-białe warstwy; zostawiłem sobie gdzieś pliki czarno-białe "na wszelki wypadek").
Kolejny (chyba) błąd był taki, że nie używałem palety CMYK, ale jakiejś zwykłej RGB (w GIMP-ie nazywa się "Kółko"). Tymczasem drukuje się w CMYK-u, a po przeróbce z kolorystyki RGB na CMYK kolory mogą się mocno różnić... Eh, temat rzeka... W przypadku postaci kobiecej musiałem na koniec na wszystkich planszach, na których była, zmienić jej kolor włosów na nieco inny, bo po przeróbce był zbyt wyblakły/płowy...

Jakoś w międzyczasie dodałem numery stron (też ręcznie pisane, ale tylko cyfry od 0 do 9, które potem kleiłem w liczby).

Dalej wspomniana zmiana z kolorystyki RGB na CMYK. Do zrobienia w GIMP-ie przy użyciu wtyczki Separate+. Krótki opis czynności (info, jak zainstalować wtyczkę, można znaleźć się w sieci):
Otwieramy plik, bierzemy: Obraz -> Separate -> Separate.
W polu Source color space wybrałem Adobe RGB (1998).
W polu  Destination color space wybrałem Coated FOGRA 39 (ISO 126... coś tam, nie widzę dalszej części). Profile te można ściągnąć z sieci. Przy wysyłaniu plików do drukarni poinformowałem, jakich profili użyłem, może to miało jakieś znaczenie.
Miałem zaznaczone opcje:
Give priority to embedded profile (no profiles embedded)
Use BPC algortihm
Make CMYK pseudo-composite
Najważniejsza jest ta ostatnia opcja. Dzięki niej wyświetli się przerobiony plik. I w nim wybieramy Separate -> Export... Wybieramy Format: JPEG (w tytule pliku też dajemy .jpg). I zapisujemy.
Dalej pliki .jpg przerobiłem w GIMP-ie na .pdf. Dalej darmowym programem połączyłem pojedyncze pliki .pdf w jeden duży. I wysłałem do drukarni. Błąd! Musiałem robić wiele jeszcze raz!
Po pierwsze pliki były za duże - musiałem je zmniejszyć do rozmiaru A4, czyli dokładnie takiego, w jakim drukowany był komiks (hm, moja domowa drukarka radziła sobie z pomniejszeniem tego, więc myślałem, że w drukarni tym bardziej się to uda). Po zmniejszeniu znowu: CMYK -> pdf.

Do tego okładka musiała być zrobiona odpowiednio. Można w sieci znaleźć info, jak to zrobić.
Napisy na okładce robiłem w GIMP-ie i wyszły OK, beż żadnych pikseloz.

I to tyle. W międzyczasie wydrukowałem plansze na domowej drukarce, przeczytałem, pokazałem paru osobom, żeby wykryć błędy. Ważne jest, aby pokazywać ostateczną wersję. Ja tego nie zrobiłem i omal nie skończyło się to zawaleniem całego nakładu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz